Wówczas Jezus przemówił do tłumów i do swoich uczniów: "Miejsce Mojżesza w nauczaniu zajęli nauczyciele Pisma i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, czego was nauczą. Nie naśladujcie jednak ich czynów. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Przygotowują wielkie ciężary, których nie można unieść, a sami nie chcą ich nawet ruszyć palcem. Czynią zaś wszystko, aby pokazać się ludziom. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zajmować pierwsze miejsca na ucztach i w synagogach. Pragną, aby ludzie pozdrawiali ich na placach i nazywali rabbi.
Wy natomiast nie pozwalajcie nazywać się rabbi, gdyż macie tylko jednego nauczyciela, a wszyscy jesteście braćmi. Nie nazywajcie tez nikogo na ziemi ojcem, gdyż macie tylko jednego Ojca, który jest w niebie. Nie pozwalajcie również, aby was nazywano mistrzami, bo jedynym waszym mistrzem jest Chrystus. Największy z was niech się stanie Waszym sługą.
Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Ewangelia wg Św. Mateusza 23 , 1-12
Ewangelii
tej słuchałam w swoim francuskim kościele i natychmiast odczułam
konieczność jej wyeksponowania. Niesłychana
jest bowiem aktualność Chrystusowego przekazu. Pod zaspanym okiem
wysokich sfer rzednieją szeregi "wiernych", a "urzędnicy
Pana Boga" zachowują się, jakby zostali powołani do ćwiczeń
w zakresie odprawiania Dnia Judaizmu (tygodnia, roku?), w zapalaniu
chanukowych świeczek, w łykania bluźnierczych fragmentów Talmudu
bez rycyny i w ustawianiu się plecami do nawracania żydów, wbrew
Ewangelii, tradycji i historii Kościoła.
Z
jaką swadą grają oni rolę
działaczy politycznych albo odprawiają
lotnicze pielgrzymki do Brukseli czy Strasburga!
Z
jaką wprawą
skrapiają polowym kropidłem,
albo wodą święconą w spray'u, armaty, psy i
samochody!
Jakże
lubią wypychać się przed kamery, kiedy
telewizja transmituje mszę z kościoła "na prowincji" i
dukać homilię, podczas gdy miejscowy kaznodzieja mógłby
niejednokrotnie telewidza rzucić
na kolana albo porwać i unieść w zachwycie.
Wiem - pozwalam sobie, ale jeśli taki czas nadszedł, że
szyderstwo tylko zostaje, żeby kanapą potrząsnąć...
Wiem - jestem niesprawiedliwa wobec wielu hierarchów, ale nie tylko
"Pan Bóg rozpozna swoich" - wszak i wiernym ta sztuka udać
się może.
Kiedy
biskup Orszulik otrzymał z rąk
Bronisława Komorowskiego Order Orła
Białego, tak oto "nie wytrzymał"
Rozpuszczalnik:
Raz na zawsze powinno być zakazane w Kościele Polskim i Uniwersalnym odbieranie jakichkolwiek odznaczeń, nagród Nobla, medali na wystawach psów i mody eklezjastycznej, wyróżnień ze strony fundacji (Batorego, Adenauera, Pol-Pota, Goldy Meir, Zapatero, Kuby Rozpruwacza, etc.), oficjalnych dytyrambów i certyfikatów postępowości ze strony redakcji wszelkich szmatławców i gazet, od Gazety Wyborczej przez Kynologa Polskiego po Tygodnik Powszechny, etc. etc.
Żaden duchowny nie powinien znajdować się, choćby przez pół godziny, w łapach jakiegokolwiek redaktora, prezydenta, przewodniczącego, I sekretarza Partii Chrześcijańskich Demokratów, Ugrupowania Zielono-Czerwonych Autokratów, ani nawet wielebnej Zofii Grzyb z ekipy liturgicznej przy parafii w Tulczynie.
Basta!
Jest zwierzchnik po linii kościelnej, a nad najwyższym - Pan Bóg, który da nagrodę w Niebie (albo nie da).
Straszne
są słowa
Ewangelii, czytanej w niedzielę, 30
października 2011 r.
Słowa,
wypowiedziane przez Jezusa Chrystusa, którego
sylwetka jest po stokroć bardziej
podobna do tej z obrazu.